O tym piszę...

Kiedy szesnastoletnia Awaragona Hodon traci rodziców, jej świat wywraca się do góry nogami. W jednym dniu straciła rodzinę, dom, a przede wszystkim rodziców. Po kilku miesiącach w domu dziecka, została adoptowana przez zamożnego arystokratę w średnim wieku Shara von Dakhana. Awaragona poznaje również Nataniela, służącego Shara z którym ewidentnie się zaprzyjaźnia. Mężczyzna jest dla niej jak ojciec. Niestety Dakhan posiada już jednego wychowanka, 18 letniego Dereka. Ma on kruczo- czarne włosy, ciemne oczy i jasną cerę, podrywa dziewczyny, ale nigdy nie był w żadnym stałym związku. Jest arogancki, a takie cechy jak uprzejmość i troskliwość próbuje w sobie ukryć. Z początku chłopak zdaje się nienawidzić Awaragony, lecz w krótkim czasie nienawiść zmieni się w uczucie...
Pewnego dnia dziewczyna dowiaduję się, że nie jest zwykłą ludzką dziewczyną. W jej żyłach płynie najczystsza krew Siveda. A jej Fortiutudo, czyli siła jaką dysponuję przekracza wszelkie normy osób nazywanych Firmus, inaczej osób będących w wieku od 15 do 20 roku życia. Z czasem trafia przed oblicze Jaris, wyroczni która nakazuje wstąpić jej do Akademii Magii. Budynek tej szkoły znajduję się w mieście Ventar, po ulicach którego, przemykają wampiry, czarownicy i wilkołaki, trole i inne nadnaturalne istoty...
*-*Miłość jest niebezpieczna, ale magia jeszcze bardziej.*-*

czwartek, 26 kwietnia 2012

Księga 1 - Rozdział 12

     Wpatrywałam się w niego z przerażeniem. Pewnie, przyszedł się zemścić za to co działa się w sklepie. A teraz ma do tego idealną okazję, gdyż ja nie mogę się nawet ruszyć, pomyślałam i odwróciłam wzrok. Derek wstał i usiadł tuż obok mnie na łóżku, przesuwając mnie delikatnie w bok, zdziwiła mnie jego delikatność. Przez to właśnie, przyłapałam się na przyglądaniu mu się.
     Miał na sobie strój jeździecki w kolorze czarnym, co nadawało mu łobuzerskiego, acz wyrafinowanego wyglądu. Włosy miał potargane od wiatru, a na twarzy malowały się dwa malinowo-różowe rumieńce. Jak mu się tak dobrze przyjrzeć, to nawet jest przystojny. Ta jedna, durna myśl sprawiła, że i na mojej twarzy pojawiły się rumieńce, chłopak najwyraźniej zauważył to, bo spojrzał na mnie z zaciekawieniem, a w jego oczach pląsały dobrze mi znane ogniki. O czym ja myślę?! Przecież to Derek!! Jedyna osoba, której tak nienawidzisz!! Dziewczyno obudź się!! Srogi krzyk mego rozumu sprowadził mnie na ziemie, rumieńce z mojej twarzy zniknęły, a ja spojrzałam śmiało i bez emocji Derekowi w twarz, wysyłając mu przy tym kapryśny grymas niezadowolenia i udręki.
- Wolałem, jak patrzyłaś na mnie w taki sposób jak przed chwilą...- Powiedział i posłał mi zawadiacki uśmiech.- A tak w ogóle, to jak się czujesz?
      Otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia, a moje oczy, o mało co nie wyskoczyły mi z orbit. Czy on się właśnie do mnie uśmiechnął?! Ale, tak normalnie?! I spytał jak się czuję?! Ja...
- Jestem w niebie?- To był mój głos który właśnie sam przemówił.
- Słucham?- Spytał Derek i wybuchł śmiechem.- Nie nie jesteś w niebie jesteś w moim pokoju...
- ŻE CO?!- Ryknęłam i jak najszybciej wstałam z łóżka.
       Niestety nie było to dobrym pomysłem, moje mięśnie były osłabione i nie zdolne do jakiegokolwiek ruchu, a na pewno nie do chodzenia. Zamknęłam oczy. Przed upadkiem uchroniły mnie czyjeś ręce, które w ostatniej chwili złapały mnie w pasie i za ramię, te same ręce podniosły mnie i położyły z powrotem na łóżku. Dopiero po chwili otworzyłam oczy, widząc przed sobą zmartwioną twarz Dereka.
- Nic ci nie jest?- Spytał z przerażeniem.- Nie uderzyłaś się nigdzie?
       Mówiąc to delikatnie podniósł moją dłoń i obejrzał ją dokładnie. Poczułam, że znów się czerwienię, więc odwróciłam od niego wzrok wpatrując się w wyimaginowany punkt na ścianie. Derek odłożył delikatnie moją dłoń, wzdychając z ulgą. Nie wytrzymałam, powolutku odwróciłam głowę w jego stronę i z ulgą zauważając, że nie patrzy się na mnie. Nastała niezręczna cisza.
- Czuje się już lepiej. Dziękuję, że pytasz. 
       Powiedziałam i spróbowałam się jeszcze raz podnieść, lecz widząc moje zamiary, chłopak jednym zwinnym ruchem złapał mnie za ramiona, uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch. Spojrzałam na niego, chcąc mu posłać piorunujące i groźne spojrzenie, ale jego zatroskana mina zmieniła moje zadanie, i zamiast groźnego spojrzenia, na mojej twarzy pojawił się blady uśmiech.
- Już mi lepiej...- Powiedziałam spokojnie.- Możesz minie puścić, chcę tylko usiąść?- Uścisk rozluźnił się, ale jego ręce wciąż były na moich ramionach.- Derek, mógł byś?- Spytałam i wskazałam wzrokiem na jego ręce.
        Chłopak spojrzał na mnie tak czule, że poczuła dziwny, aczkolwiek przyjemny ścisk w żołądku. Derek nachylił się w moją stronę a jedna jego ręka delikatnie przekręciła podtrzymała mój podbródek. Teraz, nasze twarze dzieliły tylko centymetry, moje serce biło jak oszalałe, a oddech przyspieszył. Jednakże nie byłam sama, takie same oznaki dawało ciało Dereka. 
- Nie ruszaj się...- Szepnął, a jego usta muskały moje. 
       Nachylił się jeszcze ociupinkę, a nasze usta spotkały się w pocałunku... Było to najwspanialsze uczucie, jakiego kiedykolwiek doznałam. Jego miękkie wargi wpijały się w moje, gdy dłonie powolutku i ostrożnie gładziły moje plecy i ramiona.
- Dosyć!
       Warknęłam i z całej siły odepchnęłam go od siebie, tak że o mało co nie spadł z łóżka. Wpatrywałam się w niego z przerażeniem, w czasie, gdy on takim samym spojrzeniem patrzył na mnie.
- Ja...- Powiedziałam powoli, a gdy zobaczyłam jego wyraz twarzy, zamilkłam.
       Wyglądał tak, jakbym zrobiła coś okropnego. W jego oczach czaiły się łzy, gotowe do wypłynięcia na jego twarz. Chłopak wstał i wybiegł z pokoju. A ja skuliłam się w kulkę i zaczęłam rozmyślać, co się właśnie stało...

Brak komentarzy: