O tym piszę...

Kiedy szesnastoletnia Awaragona Hodon traci rodziców, jej świat wywraca się do góry nogami. W jednym dniu straciła rodzinę, dom, a przede wszystkim rodziców. Po kilku miesiącach w domu dziecka, została adoptowana przez zamożnego arystokratę w średnim wieku Shara von Dakhana. Awaragona poznaje również Nataniela, służącego Shara z którym ewidentnie się zaprzyjaźnia. Mężczyzna jest dla niej jak ojciec. Niestety Dakhan posiada już jednego wychowanka, 18 letniego Dereka. Ma on kruczo- czarne włosy, ciemne oczy i jasną cerę, podrywa dziewczyny, ale nigdy nie był w żadnym stałym związku. Jest arogancki, a takie cechy jak uprzejmość i troskliwość próbuje w sobie ukryć. Z początku chłopak zdaje się nienawidzić Awaragony, lecz w krótkim czasie nienawiść zmieni się w uczucie...
Pewnego dnia dziewczyna dowiaduję się, że nie jest zwykłą ludzką dziewczyną. W jej żyłach płynie najczystsza krew Siveda. A jej Fortiutudo, czyli siła jaką dysponuję przekracza wszelkie normy osób nazywanych Firmus, inaczej osób będących w wieku od 15 do 20 roku życia. Z czasem trafia przed oblicze Jaris, wyroczni która nakazuje wstąpić jej do Akademii Magii. Budynek tej szkoły znajduję się w mieście Ventar, po ulicach którego, przemykają wampiry, czarownicy i wilkołaki, trole i inne nadnaturalne istoty...
*-*Miłość jest niebezpieczna, ale magia jeszcze bardziej.*-*

niedziela, 15 kwietnia 2012

Księga 1 - Rozdział 2

-Panienko? Panienko?! Awaragono!?
      To był głos Nataniela, który właśnie próbował mnie obudzić. Otworzyłam oczy i zobaczyłam stojącego nade mną służącego. Zastanawiał mnie jeden fakt, dlaczego leżałam? Z tego co pamiętam zasnęłam w samochodzie, a teraz leżę i to w dodatku na łóżku. Wstałam najszybciej jak potrafiłam, po czym usiadłam na łóżku po turecku. Popatrzyłam na Nataniela karcącym wzrokiem.
- Miałeś mnie obudzić! Dlaczego tego nie zrobiłeś?! Przecież, przecież cię o to poprosiłam?!-Popatrzył na mnie tak, jak się patrzy na wściekającego się szczeniaczka,  po czym parsknął śmiechem.- Z czego się tak śmiejesz?! Co takiego powiedziałam?!
- Przepraszam, ale... -Położył dłoń na twarzy, aby znów przybrać obojętny wyraz twarzy.- Jeszcze raz przepraszam, chciałem cię obudzić ale Shar von Dakhan zabronił mi to zrobić, kazał mi zabrać cię do twojej sypialni i obudzić, ale tylko wtedy, kiedy kolacja będzie w pełni gotowa.
- Rozumiem... Co i tak nie zmienia faktu, że prosiłam cię abyś mnie obudził gdy tylko przyjedziemy!-Zrobiłam minę urażonej księżniczki i teatralnie odrzuciłam głowę w bok na co Nataniel, znów zareagował śmiechem...
- Oj, już się tak nie obrażaj, choć idziemy do jadalni, już tam czekają na ciebie.-Powiedział, po czym zrobił gest wskazujący na to, abym poszła na nim.
- E, to, bo, dasz mi chwilkę?-Rzuciłam i podbiegłam do jednej z torby w której miałam ubrania.- Chodzi o to, że chciała bym się odświeżyć przed zejściem na dół, tylko powiedz mi gdzie jest tutaj jakaś łazienka?
- Ech, kobiety...
     Powiedział Nataniel po nosem i wskazał na drzwi za moimi plecami. Pospiesznie wyciągnęłam z torby jakieś ubrania i wbiegłam do pomieszczenia za drzwiami, po chwili wyszłam i pokazałam się Natanielowi.
- Może być?
- Tak, ale jak chcesz iść z psem na spacer na nie na kolacje!
- Co!?
- Dokładnie, to, co słyszałaś.-Powiedział ze stoicki spokojem, po czym podszedł do mnie i wręczył mi małe zawiniątko.- Proszę, ubierz się w to, mam nadzieję że to twój rozmiar?
      Wzięłam od niego pakunek i znów wbiegłam do łazienki. Będąc w środku powali rozwinęłam zawiniątko i moim oczom ukazał się śliczny czerwona krwisty materiał z czarną koronką. Przejechałam delikatnie palcami po materiale zrozumiałam, że to jest najprawdziwszy w świecie jedwab. Ostrożnie rozłożyłam podarunek i to co zobaczyłam, zaparło mi dech w piersiach. Była to śliczna sukienka, posiadająca wstawki z czarnej koronki. Przecież, ona kosztowała majątek- pomyślałam.
      Rozpięłam zamek i powoli wsunęłam ją na ciało, pasowała idealnie, jakby była uszyta specjalnie dla mnie. podeszłam do lustra wiszącego na ścianie i zauważyłam, że moje trampki ni jak pasują do tej kreacji, na dodatek były dość podniszczone a wiedziałam że nie mam innych. Mój dylemat przerwało pukanie do drzwi.
- Żyjesz?
- Tak, tak, już wychodzę.-Zgarnęłam ubrania z podłogi i wyszłam wpadając przy tym na Nataniela, który stał pod drzwiami, przytrzymał mnie przed upadkiem i pomógł stanąć.- A teraz jak?
      Spytałam i zrobiłam obrót wokół własnej osi, pozwalając przy tym sukience na swobodne falowanie.
- Idealnie, tylko buty... Poczekaj tu chwilkę.
      Powiedział i wyszedł z pokoju , aby za chwile wrócić z 2 parami butów, pierwsza para to były  czarne baletki bez żadnych dodatków. Drugie natomiast, były takiego samego koloru co sukienka, ale był mały problem, miały za duży obcas, a ja nie zamierzał popełnić samobójstwa.
- Wybiorę czarne.-Powiedziałam, po czym szybko założyłam je na nogi.
- Nareszcie, a teraz już idziemy, dobrze?
- Dobrze.- Rzuciłam z bladym uśmiechem na ustach i poszłam  za nim, poczekałam tylko aż zamknie za nami drzwi i ruszyliśmy dalej...

Brak komentarzy: