Weszłam do mojego nowego pokoju, nareszcie mając czas aby się rozpakować i rozejrzeć po pomieszczeniu.
Ściany były w kremowym kolorze, wpadającym w pudrowy róż, wielkie okna
zdobiły zasłony w kolorze ciemnej czekolady, które idealnie
kontrastowały z kolorem ścian. Po lewej stronie od wejścia znajdowało
się wielkie łóżko z baldachimem, wykonanym z tego samego materiału co
zasłony, po dwóch stronach łóżka stały dwie szafki nocne z ciemnego
drewna, który miał podobny kolor do zasłon. Podłoga, również stojące po
przeciwległej stronie łóżka meble, były wykonane z tego samego drewna co
szafki przy łóżku.
Gdy poukładałam już swoje rzeczy na ich
nowe miejsca. Postanowiłam iść się przebrać, więc podeszłam do jednej z
szaf i wyciągnęłam koszulą nocną w kolorze pasującym do ścian, lubiłam
ją, ponieważ idealnie kontrastowała z moja jasną cerą. Po chwili wyszłam
z łazienki i płożyłam się do łóżka. Spojrzałam na zegarek stojący na
nocnej szafce.
-Co?!- Zawołałam sama do siebie. Minęło dopiero 5 minut a ja myślałam, że z 5 godzin.
Postanowiłam skorzystać z mojego tarasu aby się przewietrzyć. Pamiętam,
jak jeszcze mieszkałam z rodzicami, zawsze wychodziłam do ogrodu, gdy
nie mogłam spać. Tak więc stwierdziłam, że może i teraz mi to pomoże.
Podeszłam do drzwi znajdujących się pomiędzy dwoma wielkimi oknami i
delikatnie nacisnęłam klamkę. Drzwi uchyliły się, ukazując mi taras w
całej swojej okazałości. Powoli podeszłam do kamiennej balustrady na
końcu tarasu, napawając się zapachem kwiatów z ogrodu znajdującego się
przed willą. Noc była cicha i ciepła. Postałam jeszcze chwile i gdy,
miałam już odchodzić zauważyłam chodzącego po ogrodzie Dereka.
Najwidoczniej, mnie nie zauważył. W sumie to dobrze- pomyślałam.
Na powrót stanęłam przy balustradzie, patrząc na chłopaka. Gdy tak mu
się z bliska przyjrzałam to, nawet przystojny jest. Szkoda tylko, że
jest taki arogancki i wredny.
- Ładna piżamka. Taka sexy. Mrauuu!
Usłyszałam za sobą głos Dereka, wychyliłam się za balustradę ale go tam
nie było, odwróciłam się i faktycznie, słuch mnie nie mylił, stał za
mną, a w jego oczach pojawiły się małe iskierki.
- Co? Jak ty tu? Przecież przed chwila byleś na dole?
- A no, byłem, ale teraz jestem tutaj. A ładnie to tak podglądać innych?-Spytał, szczerząc zęby w szyderczym uśmiechu.
-
Po pierwsze, ja nikogo nie podglądam, po prostu wyszłam na taras. Po
drugie, co ty tutaj robisz? A po trzecie, pierwsze i drugie wystarczy.
-
Tak, tak kochaniutka, winny się tłumaczy. Ale, wracając do tego co
powiedziałaś, a dokładnie do tego drugiego. Co ja tutaj robię?
Przyszedłem cię przeprosić, za moje zachowanie oczywiście. Zaimponowałaś
mi tym, że nie powiedziałaś Sharowi całej prawdy, a całą winę wzięłaś
na siebie. Nie chciałem cie przestraszyć. Wybaczysz mi?
Nie no,
nie ogarniam tego chłopaka. Najpierw grozi mi, że mnie zabije a potem,
jak gdyby nigdy nic przeprasza mnie za swoje zachowanie.
- Dobrze, a teraz jeśli pozwolisz, idę spać. Dobranoc.-Powiedziałam i teatralnym gestem odrzuciłam włosy za siebie wchodząc z
powrotem do pokoju, gdy przekroczyłam próg odwróciłam się, aby zamknąć
drzwi, ale Derek uniemożliwił mi to przytrzymując je nogą?- Mógł byś?-Spytałam wskazując jego nogę, aby puścił drzwi.
- A co z tego będę miał?
Nie no, tego już za wile. Spiorunowałam go wzrokiem i bez słowa
położyłam się do łóżka. Przykryłam głowę kołdrą i, gdy już myślałam, że
sobie poszedł wychyliłam ją z powrotem. Natychmiast pożałowałam tego
czynu. gdyż Twarz Dereka znajdowała się kilka centymetrów od mojej.
Serce zaczęło mi bić jak oszalałe a oddech przyspieszył.
- Chcesz abym sobie poszedł?-Spytał, a gdy mówił, jego wargi muskały mój policzek.
Cała czerwona, nie mogąc wydusić z siebie ani jednego słowa, pokiwałam
tylko głową.- A więc, do zobaczenia jutro.-Powiedział z uśmiechem na twarzy i ruszył w stronę tarasu, lecz zatrzymał się w połowię drogi - Ach, bym zapomniał.-Znów podszedł do mnie i nachylił się całując mnie w czoło.- Dobranoc.-Wyszeptał i zniknął za kamienną balustradą.
Zamknęłam oczy, modląc się, aby to był tylko zły sen. Nie wiedząc nawet kiedy, zasnęłam...
O tym piszę...
Kiedy szesnastoletnia Awaragona Hodon traci rodziców, jej świat wywraca się do góry nogami. W jednym dniu straciła rodzinę, dom, a przede wszystkim rodziców. Po kilku miesiącach w domu dziecka, została adoptowana przez zamożnego arystokratę w średnim wieku Shara von Dakhana. Awaragona poznaje również Nataniela, służącego Shara z którym ewidentnie się zaprzyjaźnia. Mężczyzna jest dla niej jak ojciec. Niestety Dakhan posiada już jednego wychowanka, 18 letniego Dereka. Ma on kruczo- czarne włosy, ciemne oczy i jasną cerę, podrywa dziewczyny, ale nigdy nie był w żadnym stałym związku. Jest arogancki, a takie cechy jak uprzejmość i troskliwość próbuje w sobie ukryć. Z początku chłopak zdaje się nienawidzić Awaragony, lecz w krótkim czasie nienawiść zmieni się w uczucie...
Pewnego dnia dziewczyna dowiaduję się, że nie jest zwykłą ludzką dziewczyną. W jej żyłach płynie najczystsza krew Siveda. A jej Fortiutudo, czyli siła jaką dysponuję przekracza wszelkie normy osób nazywanych Firmus, inaczej osób będących w wieku od 15 do 20 roku życia. Z czasem trafia przed oblicze Jaris, wyroczni która nakazuje wstąpić jej do Akademii Magii. Budynek tej szkoły znajduję się w mieście Ventar, po ulicach którego, przemykają wampiry, czarownicy i wilkołaki, trole i inne nadnaturalne istoty...
Pewnego dnia dziewczyna dowiaduję się, że nie jest zwykłą ludzką dziewczyną. W jej żyłach płynie najczystsza krew Siveda. A jej Fortiutudo, czyli siła jaką dysponuję przekracza wszelkie normy osób nazywanych Firmus, inaczej osób będących w wieku od 15 do 20 roku życia. Z czasem trafia przed oblicze Jaris, wyroczni która nakazuje wstąpić jej do Akademii Magii. Budynek tej szkoły znajduję się w mieście Ventar, po ulicach którego, przemykają wampiry, czarownicy i wilkołaki, trole i inne nadnaturalne istoty...
*-*Miłość jest niebezpieczna, ale magia jeszcze bardziej.*-*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz