Byliśmy już w połowie drogi, kiedy szofer zjechał na przydrożną
stację. W czasie gdy on wypełniał swoje obowiązki, ja czytałam książkę.
Odkąd wyjechaliśmy nie zamieniłam z Sharem ani słowa. Tak mu się
spieszyło, że nawet nie dał mi się pożegnać ze wszystkimi, nie mówiąc
nic o tym ,że tak naprawdę nie chciałam tego wszystkiego...
Z mojego zamyślenia wyrwał mnie głos Shara.
- Aw, kochaniutka, powiedz mi, tylko tak szczerze? Nie chcesz, abym cię zabrał do siebie, prawda?
Zdziwiło mnie jego nagłe podejście do sytuacji, nagle zaczął się
przejmować tym co ja czuję? Włożyłam kawałek kartki, który służył mi za
zakładkę w książce, po czym spojrzałam na mężczyznę.
Przyjrzałam
się mu bliżej, miał krótkie blond włosy z widocznymi oznakami starzenia
się, ponieważ większość ich była już siwa, aczkolwiek kiedyś był to
blond. Był również posiadaczem pięknych, czekoladowych oczu, ukrytych
pod wachlarzem rzęs.Jak na swój wiek wiek był przystojnym mężczyzną.
- Coś nie tak?-Spytał gdy mu się tak przyglądałam.-Jestem gdzieś brudny? Czy coś? Bo tak mi się dziwnie przyglądasz?
-Nie, nie, ja tylko się zamyśliłam, przepraszam,to było niegrzeczne...
Powiedziałam po czym spłonęłam rumieńcem ze wstydu. Mężczyzna widząc
moją reakcją uśmiechnął się do mnie radośnie, wiedziałam, że wypadało
odpowiedzieć tym samym, więc też posłałam w jego kierunku radosny
uśmiech.
-Tak więc? Jaka jest twoja odpowiedź?
- Yhm... To... Bo... To znaczy...
Nie wiedziałam, jak mam ubrać w słowa to, co chciałam mu powiedzieć,
to, że dowiedziałam się o adopcji w dniu w wyjazdu, a na dodatek od
współlokatorki. Chciałam mu powiedzieć to wszystko, ale nie widziałam
jak...
- Na początku, to znaczy jakąś godzinę przed wyjazdem nie
chciałam, ale wiem , że Iza, znaczy się pani Izabella, nie dała by mi
zrobić jakiejkolwiek krzywdy. Wiem też na pewno, że przejrzała pana na
wylot... Chodzi mi głównie o to czy nie był pan karany czy ma pan
wystarczające dochody aby mnie utrzymać i takie tam podobne.
- Rozumiem...-Powiedział, gdy skończyłam moja wypowiedź.-
Cieszę się, że jesteś ze mną szczera, ja też nie miałem łatowego
dzieciństwa. Straciłem rodziców gdy miałem zaledwie dwa lata, więc nawet
ich nie pamiętam, ale na szczęście miałem ciecie która się mną
zaopiekowała. Była naprawdę wspaniałą kobietą, niestety odeszła z tego
świata 10 lat temu...
- Przykro mi ...
Wyszeptałam i posłałam w jego stronę pocieszający uśmiech, chociaż wiedziałam jak się czuję.
-
Dziękuje, tak jak mówiłem, było to 10 lat temu, po części już się z tym
pogodziłem, aczkolwiek zawszę będę o niej myślał. Przez trzy miesiące,
byłam całkowicie sam, lecz zmieniło się to kiedy Nataniel przyprowadził
chłopca, który nie pamiętał, gdzie mieszka, jak ma na imię, jak nazywają
się jego rodzice? Jedyną rzeczą którą pamiętał, było to, że ma osiem
lat i, że jakaś kobieta kazała mu uciekać w kierunku mej posiadłości...
Słuchałam z fascynacją opowieści Shara, nie mogąc się doczekać reszty,
pech chciał, że szofer skończył swoje obowiązki i gdy tylko wsiadł do
samochodu, Shar od razu kazał mu zatrzymać się w następnym mieście przy
jakiejś restauracji, po czym zaczął spekulować z Natanielem na temat
ostatniej inwestycji jego firmy.
Widząc, że nie doczekam się
kontynuacji historii, powróciłam znów do książki, dopiero po kilkunastu
minutach poczułam zmęczenie, więc stwierdziłam, że się zdrzemnę...
- Jestem zmęczona, wiec się zdrzemnę, jak będziemy na miejscu to proszę mnie obudzić, dobrze?
Na moje słowa zareagował tylko Nataniel, który uśmiechając się do mnie
powiedział bezgłośnie "Dobranoc". Usiadłam znów wygodnie na swoim
siedzeniu i oddałam się krainie marzeń i snów...
O tym piszę...
Kiedy szesnastoletnia Awaragona Hodon traci rodziców, jej świat wywraca się do góry nogami. W jednym dniu straciła rodzinę, dom, a przede wszystkim rodziców. Po kilku miesiącach w domu dziecka, została adoptowana przez zamożnego arystokratę w średnim wieku Shara von Dakhana. Awaragona poznaje również Nataniela, służącego Shara z którym ewidentnie się zaprzyjaźnia. Mężczyzna jest dla niej jak ojciec. Niestety Dakhan posiada już jednego wychowanka, 18 letniego Dereka. Ma on kruczo- czarne włosy, ciemne oczy i jasną cerę, podrywa dziewczyny, ale nigdy nie był w żadnym stałym związku. Jest arogancki, a takie cechy jak uprzejmość i troskliwość próbuje w sobie ukryć. Z początku chłopak zdaje się nienawidzić Awaragony, lecz w krótkim czasie nienawiść zmieni się w uczucie...
Pewnego dnia dziewczyna dowiaduję się, że nie jest zwykłą ludzką dziewczyną. W jej żyłach płynie najczystsza krew Siveda. A jej Fortiutudo, czyli siła jaką dysponuję przekracza wszelkie normy osób nazywanych Firmus, inaczej osób będących w wieku od 15 do 20 roku życia. Z czasem trafia przed oblicze Jaris, wyroczni która nakazuje wstąpić jej do Akademii Magii. Budynek tej szkoły znajduję się w mieście Ventar, po ulicach którego, przemykają wampiry, czarownicy i wilkołaki, trole i inne nadnaturalne istoty...
Pewnego dnia dziewczyna dowiaduję się, że nie jest zwykłą ludzką dziewczyną. W jej żyłach płynie najczystsza krew Siveda. A jej Fortiutudo, czyli siła jaką dysponuję przekracza wszelkie normy osób nazywanych Firmus, inaczej osób będących w wieku od 15 do 20 roku życia. Z czasem trafia przed oblicze Jaris, wyroczni która nakazuje wstąpić jej do Akademii Magii. Budynek tej szkoły znajduję się w mieście Ventar, po ulicach którego, przemykają wampiry, czarownicy i wilkołaki, trole i inne nadnaturalne istoty...
*-*Miłość jest niebezpieczna, ale magia jeszcze bardziej.*-*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz